trawy, podlewanie, układanie kwiatów do wazonu, zapalanie świeczek... W trakcie tych czynności mówiło się do tych leżących w głębi beztrosko i tak, jakby mogli wręcz pomóc w pracy - adresowanej do nich...<br> <page nr=17><br> Potem prostowało się plecy i stało się, i wtedy stosunek do nich - leżących w głębi - zmieniał się jakby. Przychodziła zaduma. Ale gdzież ona mogła zejść, ta zaduma? Do westchnienia? Do jakiejś łzy?... "Tak, tak, Juleczko!" - mawiała Flora nad grobem Juli. "Na to ci przyszło, mój Boże..." Mama niewiele mówiła nad grobem ojca. Była jakaś zatwardziała, ale swoje postanowienia dotyczące szczegółów pracy przeprowadzała z dziwnym uporem. Spocona, z zaciętymi ustami, potykała