leży Cintra. <br>- To czemu pytasz, jeśli tyle wiesz? Tak cię bardzo zajmuję? <br>- Powiedzmy, że trochę.<br>Milczeli. Ogień potrzaskiwał. <br>- Moja matka - przemówiła wreszcie Angouleme, patrząc w płomienie - była w Cintrze szlachcianką i to bodaj wysokiego rodu. W herbie miał ten ród kota morskiego, pokazałabym ci, bo miałam medalionik z tym ich zafajdanym kotem, od matki, alem go przegrała w kości... Ale ten ród, srał ich morski pies, wyparł się mnie, bo moja matka puściła się podobno z jakimś chamem, bodajże stajennym, i ja byłam bastard, srom, hańba i plama na honorze. Oddali mnie na wychowanie dalekim powinowatym, ci wprawdzie w herbie nie