Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
gdy Marylka zbliżyła się i już-już miała się z nim zrównać, opuścił założone na piersiach ręce i niespiesznie rozgarnął na brzuchu fałdy bufiastych szarawarów:
panna Marylka krzyknęła i, zarumieniona aż po włosy ze wstydu, przebiegła na drugą stronę naszej kolumny marszowej, a my, chłopcy, z tymi swoimi maluśkimi uszatymi zajączkami, nie mogliśmy nie patrzeć: to, co trzymał w dłoni niczym cudowną lampę Aladyna i czym przed chwilą kusił naszą śliczną Marylkę, urastało w naszych oczach do rozmiarów maczugi, tak że pomyślałem:
"A to zbój!"
a podczas mszy świętej, kiedy posługując celebransowi, księdzu katechecie Franciszkowi Tomasikowi, odmawiałem po łacinie Confiteor, i
gdy Marylka zbliżyła się i już-już miała się z nim zrównać, opuścił założone na piersiach ręce i niespiesznie rozgarnął na brzuchu fałdy bufiastych szarawarów:<br>panna Marylka krzyknęła i, zarumieniona aż po włosy ze wstydu, przebiegła na drugą stronę naszej kolumny marszowej, a my, chłopcy, z tymi swoimi maluśkimi uszatymi zajączkami, nie mogliśmy nie patrzeć: to, co trzymał w dłoni niczym cudowną lampę Aladyna i czym przed chwilą kusił naszą śliczną Marylkę, urastało w naszych oczach do rozmiarów maczugi, tak że pomyślałem:<br>"A to zbój!"<br>a podczas mszy świętej, kiedy posługując celebransowi, księdzu katechecie Franciszkowi Tomasikowi, odmawiałem po łacinie Confiteor, i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego