zwłaszcza ja przytakiwałem żywo, bo lubiłem, jak mnie słuchano, a wyliczanka, oczywiście jeszcze po rosyjsku, miała wskazać, kto zacznie:<br><br>Raz, dwa, tri, czetyrie, piat',<br>wyszeł zajczik pogulat',<br>wdrug ochotniki napali,<br>priamo w zajczika strielali:<br>pif-paf, pif-paf, ojojoj,<br>pomirajet zajczik moj!<br><br>i tym razem ja okazałem się owym biednym zajączkiem, ale wcale nie czułem się unieszczęśliwiony i po chwili, kiedy leżeliśmy już każdy we własnym łóżku (a przypadkiem sąsiadowały one ze sobą), wróciłem w myślach i w słowach do tych najszczęśliwszych wakacji w Rudnikach: ze swoją piękną mamą, rozważnym bratem Renkiem i śliczną i mądrą jak królowa Saby kuzynką-niekuzynką