Chełmickiego.<br>- Andrzej, przecież ja nie uciekam. Do ciebie ze wszystkim przyszedłem.<br>- Ale z czym? Że chcesz uciec. I żądasz ode mnie, abym cię przyjacielsko uścisnął, pobłogosławił i powiedział: "Świetnie, mój drogi, zakochałeś się, rób, co ci się podoba". Poczekaj! Ile razy byliśmy ze sobą w akcji? Czy gdybyś się wówczas zakochał, przyszedłbyś do mnie i powiedział: "Słuchaj, Andrzej, zakochałem się, chcę wreszcie spokojnie żyć, więc nie możecie na mnie liczyć". Powiedziałbyś tak? A kiedy byliśmy na Starówce, wtedy też byś tak powiedział?<br>- To było co innego.<br>- Mylisz się. Jesteś tak samo żołnierzem jak wtedy. Chehnicki gwałtownym ruchem obrócił się ku niemu