Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
unikał, aż podszedł któregoś dnia, gdy bosymi stopami miesiła glinę ze słomą na cegłę, a właściwie z tej ćpai lepiło się potem w formach coś w rodzaju cegły, podwinął nogawki, wziął ją za rękę i kiedy tak krążyli zapadając po łydki w mlaskającą glinę, powiedział: "Inaczej wyobrażałem sobie pierwszy spacer zakochanych". Skończyli żmudną robotę, posadził ją na ławeczce przy studni: "A teraz umyję pani nogi". Nawet się nie wzbraniała, była to ich pierwsza pieszczota. Lubili przed zachodem słońca chodzić w step, płosząc chmary pasikoników, słuchając muzyki traw w wonny ziołami przedwieczerz. Zbierali naręcza kwitnących tulipanów, czerwone, żółte i białe. Aż któregoś
unikał, aż podszedł któregoś dnia, gdy bosymi stopami miesiła glinę ze słomą na cegłę, a właściwie z tej <orig>ćpai</> lepiło się potem w formach coś w rodzaju cegły, podwinął nogawki, wziął ją za rękę i kiedy tak krążyli zapadając po łydki w mlaskającą glinę, powiedział: "Inaczej wyobrażałem sobie pierwszy spacer zakochanych". Skończyli żmudną robotę, posadził ją na ławeczce przy studni: "A teraz umyję pani nogi". Nawet się nie wzbraniała, była to ich pierwsza pieszczota. Lubili przed zachodem słońca chodzić w step, płosząc chmary pasikoników, słuchając muzyki traw w wonny ziołami przedwieczerz. Zbierali naręcza kwitnących tulipanów, czerwone, żółte i białe. Aż któregoś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego