przeciągnięcie mnie na swoją stronę. <br>Matka zawsze z właściwą sobie dobrocią i miłością zdejmowała ze mnie ciężar odpowiedzialności, podejmowała za mnie decyzję w przeświadczeniu, że kruchą istotę, skoro pojawiła się na świecie w tak cudowny sposób, trzeba przed tym światem bezwarunkowo chronić, strzec przed jego pułapkami i chorobami, osłaniać przed zakusami młodzieńczego buntu.<br>Stąd wziął się pomysł wysłania mnie do szkoły muzycznej, potem do tak zwanej klasy eksperymentalnej w budynku liceum, która tak naprawdę była eksperymentem przeprowadzonym tylko na mojej osobie, stąd też potrzeba, a nawet konieczność decydowania za mnie w mniej lub bardziej istotnych sprawach, na przykład: z kim, gdzie