półkolem w fotelach, Ferenz na krześle, poprawny, przechyleniem głowy sygnalizujący skupienie, gotowość do usług, byle nie uwłaczały godności. Judyta na kolanie wsparła blok, gdyby zaszła potrzeba stenografowania jakichś decyzji, szyfrant, mały, tęgi człowieczek, podkulił nogi, wyraźnie się nudził, bo w końcu co go te instrukcje mogły obchodzić? Jego obowiązkiem było zamienić słowa na liczby, odczytać depesze, niszczyć starannie notatki i strzec klucza od pancernej szafy, w której ukrywano kopie raportów, zalecenia MSZ i kod. Drugi klucz nosił w portfelu ambasador. Znak najwyższego wtajemniczenia. Na kanapce, częstując się papierosami, czekali pracownicy misji handlowej.<br>Brakowało tylko woźnego Karolyego.<br><gap reason="sampling"><br>Martwa, upalna godzina wymiotła park. Stali