Pomocy psychologów wymagają i dzieci, i dorośli. - Tam był syn brata. Wybuch wyrzucił go, opowiadał, że czuł się, jakby dostał skrzydeł. Do dziś chodzi przestraszony. Potrafi zapytać, czy im, w domu, dawali pić - mówi Sima. Bo myśli, że terroryści byli wszędzie, nie tylko w szkole. <br>Elmira opowiada o kolegach. Jedni zamknęli się w sobie, inni wyrzucają z siebie wszystko na spotkaniu z psychologiem. Bywa, że ktoś w środku lekcji wstanie, pochodzi po klasie i siada. Nikt nawet nie zwraca mu uwagi. <br>Z kolegami nie wolno rozmawiać o tragedii. - Wpadają w histerię, krzyczą - ze smutkiem kiwa głową. Lyubov Shelekha-Veklich, pracownik Caritasu w