Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
zwierzęta w klatce. Ojciec chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą w głąb alei. Gdzieś poza nami rozległy się wołania o pomoc. Biegliśxny przed siebie, potrącani przez innych biegnących szukać schronienia pomiędzy starymi drzewami.


- Zgubiłam złotą bransoletkę! Nie widział pan bransoletki? - wołała płaczliwie pulchna, wypudrowana jejmość zatrzymując ojca. Ale zanim ojciec zdążył odpowiedzieć, zwróciła się już z tym samym pytaniem do kogo innego.

- Ludzie powariowali chyba czy co... - zauważył ze spokojem barczysty blondyn w wysokich butach.

Zapłakana siwa pani błagała młodą dziewczynę:

- Maszeńka, doktor jest tam... Maszeńka, kochana... Prędzej... Prędzej...

Ojciec przez cały czas nie odezwał się ani słowem. Teraz
zwierzęta w klatce. Ojciec chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą w głąb alei. Gdzieś poza nami rozległy się wołania o pomoc. Biegliśxny przed siebie, potrącani przez innych biegnących szukać schronienia pomiędzy starymi drzewami.<br><br><br>- Zgubiłam złotą bransoletkę! Nie widział pan bransoletki? - wołała płaczliwie pulchna, wypudrowana jejmość zatrzymując ojca. Ale zanim ojciec zdążył odpowiedzieć, zwróciła się już z tym samym pytaniem do kogo innego.<br><br>- Ludzie powariowali chyba czy co... - zauważył ze spokojem barczysty blondyn w wysokich butach.<br><br>Zapłakana siwa pani błagała młodą dziewczynę:<br><br>- Maszeńka, doktor jest tam... Maszeńka, kochana... Prędzej... Prędzej...<br><br>Ojciec przez cały czas nie odezwał się ani słowem. Teraz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego