tym razem wspięłam się na szczyty... Zdaje się, że ciąży nade mną klątwa od owej chwili, kiedy w złą godzinę wyraziłam życzenie, że chciałabym mieć urozmaicone życie. I pomyśleć, że mówiłam to w momencie, kiedy moje życie było bezgranicznie ustabilizowane, ułożone, stateczne, normalne i w dodatku nad wyraz szczęśliwe! I zanosiło się na to, że już na zawsze takie będzie, że nic się w nim nie zmieni i już nic niewykłego nie zdoła się przydarzyć. Kara boska za wygórowane wymagania, nic innego!<br>Uczciwie i samokrytycznie pomyślałam, że gdyby mnie ktoś takie rzeczy opowiadał, też bym nie uwierzyła. A co gorsza, to