telewizyjnej,<br>dezintegrującej ciuciubabki? W ogólnej liczbie wygłaszanych idei i<br>powstających dzieł, w zalewie przebiegłej miernoty prawda jest<br>ułamkowa. Potęgi sprawcze naszego świata nie są bynajmniej<br>zainteresowane integracją ludzkiego ducha. Przeto, kultura artystyczna,<br>która by mogła być terapią w tym stanie rzeczy, woli raczyć nas<br>lekkostrawnym pozorem na wzór "amerykański". Nie zanosi się na zmianę<br>kolektywnego psychicznego rozstroju, więc może coś innego ma ją -<br>zdezelowaną biedaczkę - wyręczyć w dziele powstrzymania rozpadu.<br>Przyjmijmy, że nie slogany, emblematy, dzieła pisarskie, filmowe czy<br>muzyczne będą ratunkiem przed rzeczywistością substytutów, lecz może<br>coś innego. Dzieła natury?<br> Mówi się dziś o naturze jak o fantomie czegoś bez