Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
ślubnym Witii i
Jadźki. Przenosi spojrzenie z twarzy Jadźki na jej córeczkę. Unosi ją w
górę i nagle mówi z wyraźną ulgą:
- I tak nas więcej od Karguli, boś ty Pawlaczka! Tak, Pawlaczka... - to
odkrycie jakby jednoczy go z niemowlęciem. Znów robi kilka tanecznych
kroków, huśtając małą w powietrzu. Dziewczynka zanosi się śmiechem,
szczerzy swoje bezzębne usta. Śmieje się Jaśko. Kiedy jednak słyszy
kroki Kaźmierza na ganku, siada na krześle z taką miną, jakby miał
właśnie pozować do paszportowej fotografii.
W drzwiach staje Kaźmierz. Patrzy niepewnie na brata. Podsuwa przed
jego oczy przyniesiony worek.
- Jaśku, zobacz, co tu jest.
- Ziemia? - John
ślubnym Witii i<br>Jadźki. Przenosi spojrzenie z twarzy Jadźki na jej córeczkę. Unosi ją w<br>górę i nagle mówi z wyraźną ulgą:<br> - I tak nas więcej od Karguli, boś ty Pawlaczka! Tak, Pawlaczka... - to<br>odkrycie jakby jednoczy go z niemowlęciem. Znów robi kilka tanecznych<br>kroków, huśtając małą w powietrzu. Dziewczynka zanosi się śmiechem,<br>szczerzy swoje bezzębne usta. Śmieje się Jaśko. Kiedy jednak słyszy<br>kroki Kaźmierza na ganku, siada na krześle z taką miną, jakby miał<br>właśnie pozować do paszportowej fotografii.<br> W drzwiach staje Kaźmierz. Patrzy niepewnie na brata. Podsuwa przed<br>jego oczy przyniesiony worek.<br> - Jaśku, zobacz, co tu jest.<br> - Ziemia? - John
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego