Wolał przewiewny strój tradycyjny od wełnianych spodni; był jednym z filarów partii kongresowej, kiedyś nawet Gandhi u niego nocował, poszukiwany przez policję. Potrafił przeszłość, nieco lekkomyślną, dobrze sprzedać. Robił interesy, wyciskał dochody, zasłaniając się szlachetnymi słowami, że dla Indii trzeba pracować w pocie czoła, rozbudowywać przemysł, budziły się w nim zapędy wodzowskie, umiał pomnażać pieniądze, rozgrzeszał się, gdy je innym wydzierał. Póki tkalnie należały do Anglików, zwalczał ich ostro, wszystkimi środkami. Kiedy zgromadził pakiety akcji, przejął mienie cudzoziemców, wcale go nie raziło, że postępuje tak samo jak kolonizatorzy.<br>- Jestem Hindusem, jestem synem tego kraju, nie żadnym przybyszem - tłumaczył Istvanowi - to zasadnicza