bez słowa, trzasnęła drzwiami i wyszła z komnaty. Przebrał się tedy za handlarza, kupił osła na jarmarku, obciążył go workami z nasieniem, którego starczyło na obsianie całej morgi ziemi. Rozkazał potem służkom swym piekielnym, do których po germańsku <orig>szwandrosił</>, aby roznieciły ogień pod ziemią, niechaj ziarno kiełkuje i wschodzi. <br>Żniwa zapowiadały się dobrze. Księżniczka zachodziła co dzień na swoje pólko. Najmilej jej było siadywać w zagaju brzozowym, nad brzegiem strumienia i ciskać na wodę wianki, niechaj spływają do Odry... Urodziwemu gnomowi dała tam czasem jaką jałmużnę uśmiechu. Zacierał łapska, wyobrażając sobie, że wszystko dobrze. A tymczasem było jak najgorzej. Roił głuptas, że