Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
oto męski śpiew zagłuszył orkiestrę, śpiew z bliska, pewnie od tych przeklętych, wiecznie hałasujących kuśnierzy. Teodozja podniosła się, aby zamknąć okna. Rozmyśliła się jednak i usiadła z powrotem. "Powiedział kiedyś, że ten Żyd bardzo pięknie śpiewa - pomyślała - że sam głos jest taki śliczny, ale że to, co śpiewa, to marne; zaraz, jak on to nazwał; jakoś tak... a, ajda! Tak, na pewno ajda".
Siedziała tak z pół godziny nieruchomo. Wreszcie wstała i zbliżyła się do łóżka. Ostrożnie usiadła w nogach Lucjana i znowuż pogrążyła się we wspomnieniach. Położyła rękę na jego poruszających się palcach. Były chłodne, otoczone u paznokci sinymi obwódkami
oto męski śpiew zagłuszył orkiestrę, śpiew z bliska, pewnie od tych przeklętych, wiecznie hałasujących kuśnierzy. Teodozja podniosła się, aby zamknąć okna. Rozmyśliła się jednak i usiadła z powrotem. "Powiedział kiedyś, że ten Żyd bardzo pięknie śpiewa - pomyślała - że sam głos jest taki śliczny, ale że to, co śpiewa, to marne; zaraz, jak on to nazwał; jakoś tak... a, ajda! Tak, na pewno ajda". &lt;page nr=276&gt;<br>Siedziała tak z pół godziny nieruchomo. Wreszcie wstała i zbliżyła się do łóżka. Ostrożnie usiadła w nogach Lucjana i znowuż pogrążyła się we wspomnieniach. Położyła rękę na jego poruszających się palcach. Były chłodne, otoczone u paznokci sinymi obwódkami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego