oto męski śpiew zagłuszył orkiestrę, śpiew z bliska, pewnie od tych przeklętych, wiecznie hałasujących kuśnierzy. Teodozja podniosła się, aby zamknąć okna. Rozmyśliła się jednak i usiadła z powrotem. "Powiedział kiedyś, że ten Żyd bardzo pięknie śpiewa - pomyślała - że sam głos jest taki śliczny, ale że to, co śpiewa, to marne; zaraz, jak on to nazwał; jakoś tak... a, ajda! Tak, na pewno ajda". <page nr=276><br>Siedziała tak z pół godziny nieruchomo. Wreszcie wstała i zbliżyła się do łóżka. Ostrożnie usiadła w nogach Lucjana i znowuż pogrążyła się we wspomnieniach. Położyła rękę na jego poruszających się palcach. Były chłodne, otoczone u paznokci sinymi obwódkami