Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
na dwie godziny przed świtem. Okay, to przecież trening do żeglugi. Odchodząc od lądu muszę być przygotowany na co najmniej trzy noce na pokładzie. Ruch statków jest niesłychany.

Komu w drogę

Następnego dnia rano jadę pod Navy Exchange. Muszę kupić wiele rzeczy, w tym żywność. Nie, nie bierzcie mnie za żarłoka, z tym co dostałem od "Ocioszyńskiego", mogę żeglować trzy miesiące. Otrzymując jednak takie rarytasy, jak kiszoną kapustę w puszkach czy kaszankę, nie wypadało mówić: a trochę suszonych śliwek, a trochę majeranku, a trochę jajek...
Jeszcze raz chcę podkreślić, że wszystkie dary dostałem w najlepszym gatunku, zupełnie gratis, mimo że - wierzcie
na dwie godziny przed świtem. Okay, to przecież trening do żeglugi. Odchodząc od lądu muszę być przygotowany na co najmniej trzy noce na pokładzie. Ruch statków jest niesłychany. <br><br>&lt;tit&gt;Komu w drogę&lt;/&gt;<br><br> Następnego dnia rano jadę pod Navy Exchange. Muszę kupić wiele rzeczy, w tym żywność. Nie, nie bierzcie mnie za żarłoka, z tym co dostałem od "Ocioszyńskiego", mogę żeglować trzy miesiące. Otrzymując jednak takie rarytasy, jak kiszoną kapustę w puszkach czy kaszankę, nie wypadało mówić: a trochę suszonych śliwek, a trochę majeranku, a trochę jajek...<br> Jeszcze raz chcę podkreślić, że wszystkie dary dostałem w najlepszym gatunku, zupełnie gratis, mimo że - wierzcie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego