Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
albo wypił za dużo, albo sam był szpiegiem bana.
Teraz opowiadał o zwyczajach Szerszeni. Magwer pamiętał swój strach i wzburzenie, gdy Ostry mówił o tym po raz pierwszy.
- Urządzają uczty - chrypiał stary. - Porywają na nie dzieci, niemowlęta, które jeszcze dni dwudziestu czterech nie mają - zawiesił głos, łyknął piwo. - A potem zarzynają je i jedzą surowe mięso.
- Bajdurzysz, dziadu - mruknął jakiś niedowiarek.
- Prawdę gadam! - zaperzył się staruch. - Przypomnicie sobie moje słowa, jak przyjdą!
Magwer nie widział jeszcze gwardzistów Gniazda, zwanych Szerszeniami. Trzy lata temu matka nie pozwoliła mu pójść do Dabory na turniej. Teraz był już dorosłym mężczyzną, na jego policzku wytatuowano
albo wypił za dużo, albo sam był szpiegiem &lt;orig&gt;bana&lt;/&gt;.<br>Teraz opowiadał o zwyczajach Szerszeni. Magwer pamiętał swój strach i wzburzenie, gdy Ostry mówił o tym po raz pierwszy.<br>- Urządzają uczty - chrypiał stary. - Porywają na nie dzieci, niemowlęta, które jeszcze dni dwudziestu czterech nie mają - zawiesił głos, łyknął piwo. - A potem zarzynają je i jedzą surowe mięso.<br>- Bajdurzysz, dziadu - mruknął jakiś niedowiarek.<br>- Prawdę gadam! - zaperzył się staruch. - Przypomnicie sobie moje słowa, jak przyjdą!<br>Magwer nie widział jeszcze gwardzistów Gniazda, zwanych Szerszeniami. Trzy lata temu matka nie pozwoliła mu pójść do Dabory na turniej. Teraz był już dorosłym mężczyzną, na jego policzku wytatuowano
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego