upiorami kołdry. <br>Już zazgrzytały opuszczane żaluzje, stuknęły zamykane na skobel okiennice, kleją się oczka choinkowych świec, a kociołek Andersenowskiego świniarka coraz mniej wyraźnie mruczy: "O, mein lieber Augustin, Augustin, Augustin..." Zasypia ulica, zasypia czeluść podwórza przy Sienkiewicza 63 w bezpiecznej Łodzi, w pełnej strachów Łodzi, w tajemniczej Łodzi mojego dzieciństwa, zasypia posrebrzony wysokopiennie sąsiedni park.<br>Dom pełen czarów. Tam wszystko. Wczoraj. Dziś. Jutro.<br>Zapowiedź oczarowania i lęku.<br>Drzewo nieświadomości złego i dobrego.</><br><br><div><tit>NA LEWO ODE MNIE, ZA PRZEDPOKOJEM</><br>Sublokatorem jest pan Weingarten.<br>Ogromna łysa głowa. Twarz czerwona i fioletowa od spękanych żyłek. Pospolitość.<br>Ale jego pokój, podzielony przepierzeniem na salon i