taka szczęśliwa, wiedziałam, że tylko śmierć i choroba mogą to przerwać. Gotowa byłam wtedy umierać choćby co dzień w bólu, w koszmarnych cierpieniach, byle tylko do końca nie umrzeć, byle dalej żyć i następnego dnia znowu konać, ale nie skonać, i tak przez cała wieczność budzić się przy Tobie i zasypiać przy Tobie, choćby reszta każdego z tych dni wieczności, wszystko pomiędzy tym pięknym przebudzeniem a pięknym zasypianiem, była tylko męka, tylko powolna śmiercią.<br>Śmierć towarzyszyła mi zawsze, nie wiem, czy to taki dar, czy przekleństwo, ciągle ją spotykałam, nawet kiedy byłam dzieckiem. Pamiętam taka scenę, dawno temu, na wsi, na