Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
biel, czerń-biel. Zaciśnij jeszcze silniej powieki. O, tak! Przynajmniej coś się dzieje. Ruch i kolor. Znowu otworzyłeś... Rób jak chcesz.
- Nie mam dzisiaj dużo czasu - powiedziała Monika.
- Gniotę ci rękę?
- Nie.
- Może zmienię mieszkanie.
- Przysuń się bardziej... To byłoby rozsądne.
Milczeliśmy. Słyszałem jej oddech, równy, lekko posapujący. Powoli zacząłem zasypiać. Obudziłem się z chropawym podniebieniem; gęsta ślina zebrała mi się w ustach podczas snu i teraz oblepiła od wewnątrz policzki i zęby. Zrobiłem kilka manewrów językiem i przełknąłem ją. Potem podniosłem do oczu rękę Moniki z zegarkiem. Fosforyzowane wskazówki. Spałem około dwóch godzin. Wciągnąłem głębiej powietrze, w pokoju było dużo
biel, czerń-biel. Zaciśnij jeszcze silniej powieki. O, tak! Przynajmniej coś się dzieje. Ruch i kolor. Znowu otworzyłeś... Rób jak chcesz.<br>- Nie mam dzisiaj dużo czasu - powiedziała Monika.<br>- Gniotę ci rękę?<br>- Nie.<br>- Może zmienię mieszkanie.<br>- Przysuń się bardziej... To byłoby rozsądne.<br>Milczeliśmy. Słyszałem jej oddech, równy, lekko posapujący. Powoli zacząłem zasypiać. Obudziłem się z chropawym podniebieniem; gęsta ślina zebrała mi się w ustach podczas snu i teraz oblepiła od wewnątrz policzki i zęby. Zrobiłem kilka manewrów językiem i przełknąłem ją. Potem podniosłem do oczu rękę Moniki z zegarkiem. Fosforyzowane wskazówki. Spałem około dwóch godzin. Wciągnąłem głębiej powietrze, w pokoju było dużo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego