podnoszę nogę. Ekipa czekała, pukając się w czoło.<br>Szepty po kątach już mi nie przeszkadzały. Andrzej, Edward, Ścibor-Rylski bawili się mną jak Kaczorem Donaldem. Czułam się akceptowana przez najważniejsze osoby w ekipie; wystarczyło.<br>Rola Agnieszki zaczęła się rozrastać. Wieczorami u Wajdy, kołysząc się w jego ogrodzie na huśtawce, jedząc, zasypiając, słuchałam rozmów o tym, jakie perypetie wmyślają dla mnie na jutro. Byłam ciągle głodna i stale chciało mi się pić. Mimo że jadłam bez przerwy, schudłam w czasie realizacji filmu siedem kilo. Nie oglądałam tego, co nakręcono, nie pozwalał mi Andrzej.<br>Któregoś dnia, kiedy nie miałam zdjęć, przyszłam do wytwórni