Typ tekstu: Książka
Autor: Berwińska Krystyna
Tytuł: Con amore
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1974
mówiła, że się całowali, pewnie teraz znów... jak mógł tak łatwo, przecież tak chciałaś, nie tak, nie tak! przecież nic nie wie, gdyby wiedział, to co? Co? Co?
Kilka kroków szłam za nimi, do Kopernika, potem wróciłam do domu, ogłuszona, zmartwiała, chciałam to zrobić zaraz, ale zasnęłam nie wiadomo kiedy, zasypiając pomyślałam: jutro. Jutro.
Przysuwam się do okna. Pada deszcz. Już wieczór, właściwie zmierzch, "szara godzina", pora, którą uwielbiam. Uwielbiałam. Patrzę, jak w deszczowej mgiełce już świecą latarnie uliczne, zapalają się pierwsze światła w oknach, coraz więcej, coraz mleczniej, a na zachodzie niebo się czerwieni. Na szybę padają pojedyncze krople. Patrzę
mówiła, że się całowali, pewnie teraz znów... jak mógł tak łatwo, przecież tak chciałaś, nie tak, nie tak! przecież nic nie wie, gdyby wiedział, to co? Co? Co? <br>Kilka kroków szłam za nimi, do Kopernika, potem wróciłam do domu, ogłuszona, zmartwiała, chciałam to zrobić zaraz, ale zasnęłam nie wiadomo kiedy, zasypiając pomyślałam: jutro. Jutro. <br>Przysuwam się do okna. Pada deszcz. Już wieczór, właściwie zmierzch, "szara godzina", pora, którą uwielbiam. Uwielbiałam. Patrzę, jak w deszczowej mgiełce już świecą latarnie uliczne, zapalają się pierwsze światła w oknach, coraz więcej, coraz mleczniej, a na zachodzie niebo się czerwieni. Na szybę padają pojedyncze krople. Patrzę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego