Typ tekstu: Książka
Autor: Schulz Bruno
Tytuł: Sklepy cynamonowe
Rok wydania: 1973
Rok powstania: 1933
ze siebie i które rosły i zwielokrotniały się, wymajaczając coraz nowe pędy i odnogi z miecierzystego pępka ciemności. I uspokajał się dopiero, gdy z odpływem nocy tapety więdły, zwijały się, gubiły liście i kwiaty i przerzedzały się jesiennie, przepuszczając dalekie świtanie.
Wtedy wśród świergotu tapetowych ptaków, w żółtym zimowym świcie zasypiał na parę godzin gęstym, czarnym snem.
Od dni, od tygodni, gdy zdawał się być pogrążonym w zawiłych konkretach - myśl jego zapuszczała się tajnie w labirynty własnych wnętrzności. Wstrzymywał oddech i nasłuchiwał. I gdy wzrok jego wracał zbielały i mętny z tamtych głębin, uspokajał go uśmiechem. Nie wierzył jeszcze i odrzucał
ze siebie i które rosły i zwielokrotniały się, wymajaczając coraz nowe pędy i odnogi z miecierzystego pępka ciemności. I uspokajał się dopiero, gdy z odpływem nocy tapety więdły, zwijały się, gubiły liście i kwiaty i przerzedzały się jesiennie, przepuszczając dalekie świtanie.<br>Wtedy wśród świergotu tapetowych ptaków, w żółtym zimowym świcie zasypiał na parę godzin gęstym, czarnym snem.<br>Od dni, od tygodni, gdy zdawał się być pogrążonym w zawiłych konkretach - myśl jego zapuszczała się tajnie w labirynty własnych wnętrzności. Wstrzymywał oddech i nasłuchiwał. I gdy wzrok jego wracał zbielały i mętny z tamtych głębin, uspokajał go uśmiechem. Nie wierzył jeszcze i odrzucał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego