parkiecie, reszta towarzystwa powitała ich brawami. Słomka też z zapałem klaskał. Święcki złożył przed Puciatycką dworski ukłon:<br>- Pani, jestem zaszczycony...<br>- Następna para! - wołał Kotowicz. - Pan hrabia Puciatycki, królowa piosenki, pani Hanka Lewicka.<br>- Lodę trzeba było - wybełkotał Seiffert.<br>- Trzecia para: pan wiceprezydent Weychert, najznakomitsza z tancerek, Loda Kochańska.<br>Wywołani, chichocząc i zataczając się, wstępowali na parkiet wśród braw tych, którzy oczekiwali swojej kolejki.<br>- Następna: pan major Wrona...<br>- Nie ma go! - rozległy się głosy. - Został.<br>Rzeczywiście, Wrona i Teleżyński byli jedynymi, którzy nie przyłączyli się do towarzystwa i pozostali w barze.<br>Wrona podniósł kieliszek:<br>- Twoje zdrowie. Edek mi na imię. - A mnie Fred. Zdrowie