bokach, lecz kuc wstrząsnął tylko gniewnie<br>grzywą. Bosman śmignął arkanem, zmusił swego konia do przyspieszenia<br>biegu. Pony podążył za nim. Udało im się nieco przybliżyć do emu. Ptaki<br>spostrzegły, że prześladowcy są już blisko, w panice znów pognały przed<br>siebie.<br> - Głupie ptaszyska! Wolą uganiać się po stepie, dopóki Clark nie<br>zatłucze ich batem, niż dać się złapać przyzwoitym warszawiakom -<br>rozgniewał się bosman. - Skoro jednak my, jadąc na koniach, odczuwamy<br>tak wielkie zmęcznie, to i z nimi nie musi być najlepiej.<br> Emu usiłowały zboczyć na wschód. Jeźdźcy z łatwością zagrodzili im<br>drogę, pobiegły więc dalej na północ.<br> - Uf, jak gorąco! - sapał Tomek