Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
jednym - won!
To były dwa głupie, rubaszne czerepy; patrzyły na mnie chytrymi, nieżyczliwymi, plebejskimi ślipkami, ale ja, czując na sobie przede wszystkim wzrok Ewy, przemawiałem śmiało i pewnie, jak sam Chorąży i tak, jakby za moimi plecami stali Saszka, Kolor, i Michał Strogow. Skinę palcem i oni tych dwóch bydlaków zatłuką; mało, mało jest chwil, gdy czułem się silny, to była właśnie jedna z nich.
Ewo, ten pierwszy raz, gdy solidarnie z Tobą uderzyłem, oznaczał początek naszej - ramię przy ramieniu - czteroletniej walki. Klienci od Pomorza po Śląsk gniewnie niezadowoleni i gotowi wbić w plecy nóż donosu, nasi robotnicy napompowani klasową niechęcią
jednym - won!<br>To były dwa głupie, rubaszne czerepy; patrzyły na mnie chytrymi, nieżyczliwymi, plebejskimi ślipkami, ale ja, czując na sobie przede wszystkim wzrok Ewy, przemawiałem śmiało i pewnie, jak sam Chorąży i tak, jakby za moimi plecami stali Saszka, Kolor, i Michał Strogow. Skinę palcem i oni tych dwóch bydlaków zatłuką; mało, mało jest chwil, gdy czułem się silny, to była właśnie jedna z nich.<br>Ewo, ten pierwszy raz, gdy solidarnie z Tobą uderzyłem, oznaczał początek naszej - ramię przy ramieniu - czteroletniej walki. Klienci od Pomorza po Śląsk gniewnie niezadowoleni i gotowi wbić w plecy nóż donosu, nasi robotnicy napompowani klasową niechęcią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego