Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
miejscu koło Szczyrbskiego
Ples. Józek z Wandą wyruszyli pieszo.
Maszerowali wolno, ale po paru godzinach Wanda ledwo
ciągnęła za sobą nogi. Krzeptowskiemu było jej serdecznie żal,
ale nie wyrażał na głos współczucia, gdyż bał się, aby do reszty
nie rozkleiła się. Wanda trochę żaliła się na ból nóg, ale widząc
zatroskaną minę towarzysza podróży, cały czas powtarzała:
- Panie Józku, niech się pan nie martwi, ja dojdę.
Do umówionego z Lachem miejsca faktycznie doszła, choć
na ostatnich nogach. Na kierowcę nie czekali długo.
Droga do Polomy upłynęła im szybko. Przyjechali na
miejsce około siedemnastej, więc musieli zaszyć się w krzaki
i poczekać
miejscu koło Szczyrbskiego<br>Ples. Józek z Wandą wyruszyli pieszo.<br> Maszerowali wolno, ale po paru godzinach Wanda ledwo<br>ciągnęła za sobą nogi. Krzeptowskiemu było jej serdecznie żal,<br>ale nie wyrażał na głos współczucia, gdyż bał się, aby do reszty<br>nie rozkleiła się. Wanda trochę żaliła się na ból nóg, ale widząc<br>zatroskaną minę towarzysza podróży, cały czas powtarzała:<br> - Panie Józku, niech się pan nie martwi, ja dojdę.<br> Do umówionego z Lachem miejsca faktycznie doszła, choć<br>na ostatnich nogach. Na kierowcę nie czekali długo.<br> Droga do Polomy upłynęła im szybko. Przyjechali na<br>miejsce około siedemnastej, więc musieli zaszyć się w krzaki<br>i poczekać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego