Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 46
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
tylko daleko, jak w sennym przywidzeniu, rozległ się głuchy pomruk burzy.
Przeskakiwaliśmy świeże kałuże i omijaliśmy ślizgające się po mokrym piasku glisty.
Kiedy wyszliśmy na ulicę Smutną, przy której znajdował się cmentarz, pomiędzy dymiącymi kominami pokazała się tęcza, a nad nią tworzyła się następna, jeszcze większa.
Zatrzymaliśmy się i patrzyliśmy zauroczeni.
Czy dusza pana Sierożki doszła już do czerwonego koloru rozciągniętego w poprzek nieba?
Czy zatrzymała się, tak jak my, i patrzy zdumiona i nie chce już wspinać się wyżej?
- Co tak postawili, jakby na kogo to czekali? - zniecierpliwił się dziadek.
- Popatrz pan lepiej, jaką flagę ruskie astronauty umontowali na pożegnanie
tylko daleko, jak w sennym przywidzeniu, rozległ się głuchy pomruk burzy.<br>Przeskakiwaliśmy świeże kałuże i omijaliśmy ślizgające się po mokrym piasku glisty.<br>Kiedy wyszliśmy na ulicę Smutną, przy której znajdował się cmentarz, pomiędzy dymiącymi kominami pokazała się tęcza, a nad nią tworzyła się następna, jeszcze większa.<br>Zatrzymaliśmy się i patrzyliśmy zauroczeni.<br>Czy dusza pana Sierożki doszła już do czerwonego koloru rozciągniętego w poprzek nieba?<br>Czy zatrzymała się, tak jak my, i patrzy zdumiona i nie chce już wspinać się wyżej?<br>- Co tak postawili, jakby na kogo to czekali? - zniecierpliwił się dziadek.<br>- Popatrz pan lepiej, jaką flagę ruskie astronauty &lt;orig&gt;umontowali&lt;/&gt; na pożegnanie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego