Typ tekstu: Książka
Autor: Wiedemann Adam
Tytuł: Sęk Pies Brew
Rok: 1998
się pocałujemy - zaproponowała Baata. - Co nam szkodzi?
- Co nam szkodzi... - powtórzyłem za nią. Choć głupio było się tak ni z tego, ni z owego zabierać do całowania. Zwłaszcza, że nigdy nie rozpatrywałem Baaty pod tym kątem. Nie wiedzieć czemu oboje wstaliśmy.
Raptem drzwi się otwarły i wkroczył duch niepowołany, wielki, zawiesisty; Baaty mama w białej koszuli nocnej z rozpuszczonymi włosami - w tym akurat momencie była naprawdę zjawiskiem nie z tej ziemi.
- Co to za siedzenie po nocy! - huknęła. - Co tu się właściwie dzieje? Beata, marsz do łóżka! A pan lepiej żeby już stąd pojechał.

8. Tak czy inaczej miałem wyjechać nazajutrz
się pocałujemy - zaproponowała Baata. - Co nam szkodzi?<br>- Co nam szkodzi... - powtórzyłem za nią. Choć głupio było się tak ni z tego, ni z owego zabierać do całowania. Zwłaszcza, że nigdy nie rozpatrywałem Baaty pod tym kątem. Nie wiedzieć czemu oboje wstaliśmy.<br>Raptem drzwi się otwarły i wkroczył duch niepowołany, wielki, zawiesisty; Baaty mama w białej koszuli nocnej z rozpuszczonymi włosami - w tym akurat momencie była naprawdę zjawiskiem nie z tej ziemi.<br>- Co to za siedzenie po nocy! - huknęła. - Co tu się właściwie dzieje? Beata, marsz do łóżka! A pan lepiej żeby już stąd pojechał.&lt;/&gt;<br><br>8. &lt;div1&gt;Tak czy inaczej miałem wyjechać nazajutrz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego