zmniejszała się, i nie wiedziałem, jak długo mi przyjdzie płynąć, aby się z nimi zrównać...<br>Sonia, Sara, Szachnoz<br>Wymyśliliśmy to z Hamidem od początku do końca i uznaliśmy wspólnie, że plan jest znakomity i musi się nam powieść, a więc w niedzielę, w dniu, kiedy znajomy perski przekupień ze swoim zawieszonym na piersiach przenośnym straganem zjawił się rano przed bramą dwójki, zakładu dziewcząt, przy Alei Szejka Bahai, nieopodal Meczetu Matki Szacha, przyłączyliśmy się do niego obaj, Hamid w swoim codziennym stroju, a ja przebrany w jego zapasowe szarawary, białą koszulę bez kołnierzyka i białe płócienne chodaki o uniesionych noskach, a on