Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
prąd, kopię nogami jak powieszony. To jakieś neurony, które się wyłączają. Pstryk. Podrzuca mnie w górę i znowu próbuję nie dać się dopaść. Ale wiecznie nie może się udawać i za którymś podejściem się nie udaje. Zapadam się w ciemność, której się boję, a mimo to pragnę.
Pewnie, że nie zawsze tak było. Kiedyś w ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Sen witałem z ufnością, dziecięcą, jak by powiedział jakiś dziewiętnastowieczny autor. Trudno znaleźć ten jeden punkt, kiedy dziecięcą ufność zastąpił niepokój. Zapewne dużą rolę odegrały w tym procesie bezsenne noce spędzone na niekończących się zalotach do niezliczonych panien, nie zawsze
prąd, kopię nogami jak powieszony. To jakieś neurony, które się wyłączają. Pstryk. Podrzuca mnie w górę i znowu próbuję nie dać się dopaść. Ale wiecznie nie może się udawać i za którymś podejściem się nie udaje. Zapadam się w ciemność, której się boję, a mimo to pragnę.<br>Pewnie, że nie zawsze tak było. Kiedyś w ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Sen witałem z ufnością, dziecięcą, jak by powiedział jakiś dziewiętnastowieczny autor. Trudno znaleźć ten jeden punkt, kiedy dziecięcą ufność zastąpił niepokój. Zapewne dużą rolę odegrały w tym procesie bezsenne noce spędzone na niekończących się zalotach do niezliczonych panien, nie zawsze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego