gorzki w smaku bywa liść wawrzynu. <br>220<br>Rozdymał nozdrza recytując Tuwim, <br>"Ca ira!" wołał w Grodnie, Tykocinie, <br>I drżała sala tubylczej młodzieży <br>Na dźwięk spóźniony z górą o sto lat, <br>Aż entuzjastów, tych którzy przeżyli, <br>225<br>Spotkać miał Tuwim na balu UB, <br>Żeby zamknęło się ogniste koło <br>I trwał, jak zawsze, Bal u Senatora. <br><br>Wiosnę, nie Polskę, chciał widzieć na wiosnę <br>Depczący przeszłość Lechoń-Herostrates. <br>230<br>Ale rozmyślać miał przez całe życie <br>O słuckich pasach i o karmazynie <br>Czy o religii, choć nie katolickiej, <br>A tylko polskiej, na mszy narodowej <br>Kapłanem w komży mianując Or-Ota. <br><br>235<br>A cóż Słonimski, smutny