się mogła dla nich, ale żeby serce okazać jakąś tkliwością, słowem czułym - nie, tego się wstydziła czy nie umiała.<br>Kiedy wszystko już obejrzeli razem z Żebrem, który najgłośniej wyrażał swój podziw, Weronka zapytała, gdzie tu można co kupić, bo nic nie ma na kolację.<br>- A poleć, synu, do Sosnowskiego. Chleba zawsze można u niego dostać, i śledzia, i baleronu. No i wódki przynieś, bez tego dziś nie wypada...<br>W niespełna dwadzieścia minut wrócił Szczęsny od Sosnowskiego i w ciemnej sieni wyrżnął z rozpędu piersią w koński zad. Wojciech Żebro z ojcem, jak się okazało, zdążyli wyprząc konia i zdjąć dwa koła