spotykanych tu ludzi. <br>Muszę przyznać, zresztą z pewną ulgą, że tutejsi kuracjusze chyba jednak lubią ze mną porozmawiać. Mimo mojej koślawej francuszczyzny, szukają ze mną kontaktu. Oczywiście nie zawsze dyskutujemy wyłącznie na serio o wstrętnych choróbskach i niewesołym życiu. Uda się niekiedy również pośmiać i pożartować. Trochę się wygłupiamy, robimy ździebko złośliwe psikusy personelowi lub co zdrowszym chorym Wszystko to, aby czas się tak nie dłużył, aby przeczekać, wytrzymać. <br>W każdym razie coś się ruszyło, jak mówi Pietrzak, drgnęło. Może nie tyle w rajstopach, ale zawsze. Dotychczas zatwardziały odludek, zrobiłam się ostatnio wielce towarzyska. Ucinam sobie pogaduszki na korytarzu, bywam zapraszana