Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
wieczorem, kiedy na brzegu stołu chłeptał kartoflankę i kiedy już wszystko o Zyziu było wiadomo. Powiedziała kręcąc głową, gubiąc łzy: "oj Stachu, Stachu"... Mrugnęła powiekami i wzdłuż jej suchego jak strączek nosa potoczyły się srebrne kropelki. Teraz, gryząc brzeg fartucha, zgarbiona, łkała niby mała, skrzywdzona dziewczynka. Stacho wolałby, aby ojciec zdzielił go bykowcem. Podszedł i gładził matkę po wąskich plecach, drgających od płaczu. Uspokajał ją niezdarnie, nie mając wprawy w okazywaniu swych uczuć. Materiał matczynej bluzki czepiał się zadziorów na jego chropowatej dłoni.
Pod warstwą gorzkich myśli snuł się cień satysfakcji: sprawa Kostka i tamtych sama się rozwiązała, a właściwie rozcięły
wieczorem, kiedy na brzegu stołu chłeptał kartoflankę i kiedy już wszystko o Zyziu było wiadomo. Powiedziała kręcąc głową, gubiąc łzy: "oj Stachu, Stachu"... Mrugnęła powiekami i wzdłuż jej suchego jak strączek nosa potoczyły się srebrne kropelki. Teraz, gryząc brzeg fartucha, zgarbiona, łkała niby mała, skrzywdzona dziewczynka. Stacho wolałby, aby ojciec zdzielił go bykowcem. Podszedł i gładził matkę po wąskich plecach, drgających od płaczu. Uspokajał ją niezdarnie, nie mając wprawy w okazywaniu swych uczuć. Materiał matczynej bluzki czepiał się zadziorów na jego chropowatej dłoni.<br>Pod warstwą gorzkich myśli snuł się cień satysfakcji: sprawa Kostka i tamtych sama się rozwiązała, a właściwie rozcięły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego