jej powściągliwości. Przy tym Helenka ostrzegła przyjacielsko: <br>- Jedz prędzej, bo wkrótce nic nie zostanie. <br>Rzeczywiście, wkrótce nic nie zostało, oprócz koszyka owoców, które zachowano na powrotna drogę. <br>Wtedy rozpoczęła się druga część uroczystości. Wysoki chłopiec, nazwany przez Wandę wierszokletą, wypowiedział: "Smutno mi, Boże", czego wesoła rodzina wysłuchała z takim wzruszeniem, że aż sama pani musiała uciec się do pomocy chustki do nosa. Potem Anulka, dygnąwszy krótko i niedbale, wytrzepała jednym tchem i z wyraźnym lekceważeniem znaków przestankowych: "Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi". <br> - Anulka nie ma zdolności do deklamacji - westchnęła matka, szukając współczucia u ojca Henrysi. - Jak pan myśli, czy to