pasłęckie oczekiwania, ponieważ według naszych wyobrażeń, Kirstein miał w swoim sklepie wszystko. Ileż pięknych rzeczy dotarło już z jego sklepu do naszego domu, a teraz wreszcie miałyśmy ujrzeć ten cały kram na własne oczy. Po drodze zobaczyłyśmy cioteczkę przechodzącą przez ulicę. Zapomniałyśmy o całym świecie, różnicach między miastem a wsią, żenowaniem się i stosownym zachowaniu i rzuciłyśmy się ku niej z radości, krzycząc: Cioteczko! Mniej więcej dwie godziny trwała nasza rozłąka, ale dla nas, w obcym świecie, była to cała wieczność. Ciocia była niczym słońce, które znów pojawiło się na horyzoncie. Ciocia sama była zaskoczona i bała się, że ją przewrócimy z