Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Pani
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1993
pochłaniają coraz bardziej. Klinika to dal niego sens istnienia.
Zbigniew Religa:
Ona miała siedemnaście lat. Przyjechała z Siedlec. Ja, warszawiak, byłem o rok starszy. Znaleźliśmy się na studiach razem, w jednej grupie. Ćwiczenia, próbówki, jak to na Akademii Medycznej. Muszę się przyznać, że przez pierwsze dwa lata studiów byłem mocno zestresowany: po prostu się bałem. Dlaczego? Bo pamiętałem koszmar matury. Nie uczyłem się wcześniej, leniłem się i tuż-tuż przed tym decydującym egzaminem uświadomiłem sobie, że naprawdę nie nic nie umiem. Nie wiem, jak zdołałem przeżyć te dwa miesiące. Wkuwałem dzień i noc. (Późniejsze moje życie pokazało, że można nie spać
pochłaniają coraz bardziej. Klinika to dal niego sens istnienia.<br>Zbigniew Religa:<br> Ona miała siedemnaście lat. Przyjechała z Siedlec. Ja, warszawiak, byłem o rok starszy. Znaleźliśmy się na studiach razem, w jednej grupie. Ćwiczenia, próbówki, jak to na Akademii Medycznej. Muszę się przyznać, że przez pierwsze dwa lata studiów byłem mocno zestresowany: po prostu się bałem. Dlaczego? Bo pamiętałem koszmar matury. Nie uczyłem się wcześniej, leniłem się i tuż-tuż przed tym decydującym egzaminem uświadomiłem sobie, że naprawdę nie nic nie umiem. Nie wiem, jak zdołałem przeżyć te dwa miesiące. Wkuwałem dzień i noc. (Późniejsze moje życie pokazało, że można nie spać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego