Ubierają się w odświętność, powagę i czoła<br>Wysokie. I oto - nikczemny -<br>Twarzą stajesz wobec świata, jak glob naprzeciw globu.<br><br>Oto wiesz na pewno: za twoją kotarą<br>Jest tylko ściana, nie ma Poloniuszy.<br>Oto czujesz bezpiecznie: w środku twojej dumy<br>Nie zagości ni karzeł, ani też pochlebca.<br>Oto szepczesz zaledwie,<br>Układając zgłoski -<br>A słyszysz: księżyc dźwiękiem odpowiada.<br><br>Godziny przy piórze - one leczą rany,<br>One też wstrzymują od ran zadawania.<br>Patrz: podniosłeś usta, by <orig>odpluć</> obelgę,<br>A stoisz - niby dziecko -<br>Z <orig>usty</> zdumionymi.</><br><br><div><tit>POPATRZ, PRZYBYŁEM</><br>Popatrz: przybyłem, abym był tu z tobą,<br>W tej właśnie chwili spośród tylu wieków -<br>Za mną cmentarzy zostawiłem