Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
wonią czczej wodzianki i zapiaszczonych warzyw; codzienne letnie menu kuchni gminnej.
Chude, brudne ręce kapłana zaszamotały się w powietrzu; słowa jego zagłuszyło wołanie drugiego, który wybiegł w żebraczym uniesieniu na środek placyku. Zadarł ryżą bródkę i wyrzucił przed siebie krótkie, podarte rękawy, śpiewając kupcom w twarz.
- Otwórz przed nami widok ziemi Chanaan. Daj głowę złożyć strudzoną na jerozolimskim kamieniu. Przenieś nas do ziemi ojców naszych. Amen.
I urwał.
- Mordarski, mam świadków - wołał tragarz. Zabiegł mu drogę i stanął przed kupcem.
- Jajeczny, ja ci mówię, że nie masz świadków. - Mam !
- Uf, najgorzej, jak głupi zwariuje! A pierwszy kapłan ciągnął nieznużenie:
- My, twój
wonią czczej wodzianki i zapiaszczonych warzyw; codzienne letnie menu kuchni gminnej.<br>Chude, brudne ręce kapłana zaszamotały się w powietrzu; słowa jego zagłuszyło wołanie drugiego, który wybiegł w żebraczym uniesieniu na środek placyku. Zadarł ryżą bródkę i wyrzucił przed siebie krótkie, podarte rękawy, śpiewając kupcom w twarz.<br>- Otwórz przed nami widok ziemi Chanaan. Daj głowę złożyć strudzoną na jerozolimskim kamieniu. Przenieś nas do ziemi ojców naszych. Amen.<br>I urwał.<br>- Mordarski, mam świadków - wołał tragarz. Zabiegł mu drogę i stanął przed kupcem.<br>- Jajeczny, ja ci mówię, że nie masz świadków. - Mam !<br>- Uf, najgorzej, jak głupi zwariuje! A pierwszy kapłan ciągnął nieznużenie:<br>- My, twój
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego