Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
Jak przez grubą ścianę usłyszałem czyjeś głosy. To chyba od strony obozu nadbiegała pomoc, zwabiona przeraźliwymi wrzaskami Kasi.
Ustąpiło duszenie. Człowiek-żaba zrozumiał, że nie poradzi sobie z nadbiegającymi. Skoczył z brzegu w trzciny i z pluskiem zniknął w jeziorze. Łódeczka z ludzkim kształtem pozostała przy brzegu.
Zerwałem się z ziemi i podbiegłem do łódki. Jednocześnie nad brzegiem jeziora zjawił się doktor, trzej chłopcy, Kasia, Zenobia i Hilda.
W oświetlonej latarkami łódeczce znaleźliśmy pana Kuryłłę. Leżał w niej z małym tamponikiem waty na ustach i nosie.
- Uśpiono go - stwierdził doktor. - To taki sam tamponik, jakim obezwładniono pana w Jasieniu.
- A więc
Jak przez grubą ścianę usłyszałem czyjeś głosy. To chyba od strony obozu nadbiegała pomoc, zwabiona przeraźliwymi wrzaskami Kasi.<br>Ustąpiło duszenie. Człowiek-żaba zrozumiał, że nie poradzi sobie z nadbiegającymi. Skoczył z brzegu w trzciny i z pluskiem zniknął w jeziorze. Łódeczka z ludzkim kształtem pozostała przy brzegu.<br>Zerwałem się z ziemi i podbiegłem do łódki. Jednocześnie nad brzegiem jeziora zjawił się doktor, trzej chłopcy, Kasia, Zenobia i Hilda.<br>W oświetlonej latarkami łódeczce znaleźliśmy pana Kuryłłę. Leżał w niej z małym tamponikiem waty na ustach i nosie.<br>- Uśpiono go - stwierdził doktor. - To taki sam tamponik, jakim obezwładniono pana w Jasieniu.<br>- A więc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego