Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
w korytarzyku. - Panie Marku, padła elektryka... przed chwilą... Próżniak chyba się spalił - powiedział z płaczem.
- Dzwoniłeś do serwisu, tak jak ci mówiłem?! - Złapałem go za bluzę. - Co mówią standardy? Co ty, kurna, masz w tym łbie?! Przejąłeś zmianę z niesprawnym sprzętem, to co powinieneś w pierwszej kolejności zrobić?! - Straciłem trochę zimną krew... Czułem, że Mateusz cały się trzęsie. - Panie Marku, tak jakoś wyszło. Znowu kazali zmieniać ustawienie stoiska z tą kartą "Obiad" i zapomniałem... - wyjąkał.

- Są klienci na sali? - Zimno mi się zrobiło, jak sobie pomyślałem, co by było, gdyby dupnęło w godzinach szczytu sprzedaży. Wyjąłem z szafki latarkę, którą przygotowała Bożena
w korytarzyku. - Panie Marku, padła elektryka... przed chwilą... Próżniak chyba się spalił - powiedział z płaczem. <br>- Dzwoniłeś do serwisu, tak jak ci mówiłem?! - Złapałem go za bluzę. - Co mówią standardy? Co ty, kurna, masz w tym łbie?! Przejąłeś zmianę z niesprawnym sprzętem, to co powinieneś w pierwszej kolejności zrobić?! - Straciłem trochę zimną krew... Czułem, że Mateusz cały się trzęsie. - Panie Marku, tak jakoś wyszło. Znowu kazali zmieniać ustawienie stoiska z tą kartą "Obiad" i zapomniałem... - wyjąkał. <br><br>- Są klienci na sali? - Zimno mi się zrobiło, jak sobie pomyślałem, co by było, gdyby dupnęło w godzinach szczytu sprzedaży. Wyjąłem z szafki latarkę, którą przygotowała Bożena
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego