Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
się na słupy i na dachy i przyglądali
mi się przez długie lunety, a po chwili poczułem na
sobie światło reflektorów. Tymczasem mój lot
nie ustawał i w dalszym ciągu nie wiedziałem, w jaki
sposób wrócić na ziemię. Szybko zapadał mrok,
nagle się ochłodziło i po chwili zacząłem dygotać
z zimna i ze strachu. Wiedziałem, że nie mogę spodziewać
się pomocy pana Kleksa, gdyż jego wszechwiedzące oko znajdowało
się na księżycu, a na nikogo innego liczyć nie mogłem.
Z nastaniem nocy ogarnęła mnie trwoga nie dająca się
opisać. Dokoła widziałem już tylko gwiazdy. Wreszcie,
nie wiedząc kiedy i jak, wyczerpany lotem
się na słupy i na dachy i przyglądali <br>mi się przez długie lunety, a po chwili poczułem na <br>sobie światło reflektorów. Tymczasem mój lot <br>nie ustawał i w dalszym ciągu nie wiedziałem, w jaki <br>sposób wrócić na ziemię. Szybko zapadał mrok, <br>nagle się ochłodziło i po chwili zacząłem dygotać <br>z zimna i ze strachu. Wiedziałem, że nie mogę spodziewać <br>się pomocy pana Kleksa, gdyż jego wszechwiedzące oko znajdowało <br>się na księżycu, a na nikogo innego liczyć nie mogłem. <br>Z nastaniem nocy ogarnęła mnie trwoga nie dająca się <br>opisać. Dokoła widziałem już tylko gwiazdy. Wreszcie, <br>nie wiedząc kiedy i jak, wyczerpany lotem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego