Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
ale tylko
poruszyłem wargami. Niedźwiedź obchodził namiot z tamtej strony - był
tuż-tuż. Boże, cofnąć się, schować pod koc, przykryć z głową! - Chyba
tak pomyślałem i zobaczyłem ojca.
Kiedy stanął nade mną, zasłonił gwiazdy: - Nie śpisz? Chodź,
obmyjemy się w rzece.
Wzięliśmy ręczniki. Pobiegłem boso po mokrej
trawie.
Rzeka była zimna. Ojciec parskał i pluł. Zapachniało mydłem i pastą
do zębów. Udawałem, że myję się za jego plecami - zacząłem tak samo
parskać i klaskać o wodę. Przykładałem mokre ręce do policzków. Ręcznik
był ciepły.
- Na pewno jest Pan Bóg w niebie? - powtórzyłem, kiedy leżeliśmy
pod kocami i tylko przez szparę w
ale tylko<br>poruszyłem wargami. Niedźwiedź obchodził namiot z tamtej strony - był<br>tuż-tuż. Boże, cofnąć się, schować pod koc, przykryć z głową! - Chyba<br>tak pomyślałem i zobaczyłem ojca.<br> Kiedy stanął nade mną, zasłonił gwiazdy: - Nie śpisz? Chodź,<br>obmyjemy się w rzece.<br> Wzięliśmy ręczniki. Pobiegłem boso po mokrej<br>trawie.<br> Rzeka była zimna. Ojciec parskał i pluł. Zapachniało mydłem i pastą<br>do zębów. Udawałem, że myję się za jego plecami - zacząłem tak samo<br>parskać i klaskać o wodę. Przykładałem mokre ręce do policzków. Ręcznik<br>był ciepły.<br> - Na pewno jest Pan Bóg w niebie? - powtórzyłem, kiedy leżeliśmy<br>pod kocami i tylko przez szparę w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego