Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Karan
Nr: 9-10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
wróciłem już do domu. Mieszkałem gdzie się dało, nie skończyłem też szkoły, choć szkoda bo byłem już w ostatniej klasie technikum. Zacząłem brać. Jak przygrzałem to robiło mi się tak ciepło, jakby lato w żyłach. A kiedy się w to już wsiąknie, to nic nie jest fajne jak nie grzejesz - zimno, zimno i tylko zimno. Wszystko boli. Teraz też tak gadam bo jestem nagrzany...
- Wiesz, czasem nie wiem co z tego, co mówię jest prawdziwe. Pewnie coś w tym jest, że ludziom jest zimno, a potem nie potrafią już żyć inaczej. Może to moja wina, może to ja sam tak chciałem
wróciłem już do domu. Mieszkałem gdzie się dało, nie skończyłem też szkoły, choć szkoda bo byłem już w ostatniej klasie technikum. Zacząłem brać. Jak przygrzałem to robiło mi się tak ciepło, jakby lato w żyłach. A kiedy się w to już wsiąknie, to nic nie jest fajne jak nie grzejesz - zimno, zimno i tylko zimno. Wszystko boli. Teraz też tak gadam bo jestem nagrzany... <br>- Wiesz, czasem nie wiem co z tego, co mówię jest prawdziwe. Pewnie coś w tym jest, że ludziom jest zimno, a potem nie potrafią już żyć inaczej. Może to moja wina, może to ja sam tak chciałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego