Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
się, zadowolony, i ustawił lampę kreślarską pod takim kątem, by snop światła oblał główkę od góry. Zaiskrzyły oczy, światło padło na policzki - rzeźba ożyła.
- Kto to? - spytała Bebe, oczarowana.
- To? - mruknął Konrad, zapatrzony, wciąż uśmiechając się bezwiednie. - To jest... ach, kiedyś ci powiem. Dziś - jeszcze za wcześnie.
1.
Paskudna pogoda, zimno, wietrzysko takie, że niech Pan Bóg broni, zimny deszcz chlapie bez końca. Kości człowieka bolą i w rękach, i w kolanach, ano, co robić, wyjść do roboty trzeba, choćby się nie wiem jak nie chciało. Zresztą, zostać w domu jeszcze gorzej, bo w dodatku nuda człowieka żre.
Pan Jankowiak wyszedł
się, zadowolony, i ustawił lampę kreślarską pod takim kątem, by snop światła oblał główkę od góry. Zaiskrzyły oczy, światło padło na policzki - rzeźba ożyła.<br>- Kto to? - spytała Bebe, oczarowana.<br>- To? - mruknął Konrad, zapatrzony, wciąż uśmiechając się bezwiednie. - To jest... ach, kiedyś ci powiem. Dziś - jeszcze za wcześnie.<br>1.<br>Paskudna pogoda, zimno, wietrzysko takie, że niech Pan Bóg broni, zimny deszcz chlapie bez końca. Kości człowieka bolą i w rękach, i w kolanach, ano, co robić, wyjść do roboty trzeba, choćby się nie wiem jak nie chciało. Zresztą, zostać w domu jeszcze gorzej, bo w dodatku nuda człowieka żre.<br>Pan Jankowiak wyszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego