rąk, stracił je na skutek odmrożenia w sztormie - kiedy dowiedział się o "wielkim wyczynie" Gerbaulta, mając za sobą dwukrotne samotne przejście Atlantyku (sześćdziesiąt dwa i trzydzieści dziewięć dni), zapytał: A co mu się przydarzyło, że zabawił tak długo w drodze?".<br> Ranek jest odwrotnością zmierzchu - zmienia się oświetlenie, nic więcej. Szaro, zimno, paskudnie. A jednak trzeba żyć. Siadam do pisania. Załatwię się z tym fałem akrobatyką i fizyką. Nie będę robił z tego dużej story, ale przecież coś się Czytelnikowi należy za owych parę złotych. Wyczyn to nie jest, ale nie każdy by się do tego zabrał. Opiszemy, zobaczymy, co powie wydawnictwo