Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
niech go żandarm z łaski swojej zastrzeli, bo on bez chabety już nie ma co robić na tym świecie. Bez konia, bez wozu.
- Mnie? Ostatniego furmana na Krochmalnej? Mnie taka rzecz spotyka?
Jeszcze teraz wołał. W ciszy przytajonej głucho kamienicy słyszeli jego krzyk.
Mordchaj przeżył swego konia; nie umarł ze zmartwienia, nie powiesił się po stracie, nie utopił w Wiśle. Porąbał furgon, porąbał dorożkę, a drzewem tym palił całą następną zimę. Ale przy koniach pozostał do końca, prawie do końca. Prowadził potem w dużym getcie niebiesko-żółty omnibus, konny tramwaj żydowski z gwiazdą Dawida wymalowaną z przodu i z tyłu, jako
niech go żandarm z łaski swojej zastrzeli, bo on bez chabety już nie ma co robić na tym świecie. Bez konia, bez wozu.<br>- Mnie? Ostatniego furmana na Krochmalnej? Mnie taka rzecz spotyka?<br>Jeszcze teraz wołał. W ciszy przytajonej głucho kamienicy słyszeli jego krzyk.<br>Mordchaj przeżył swego konia; nie umarł ze zmartwienia, nie powiesił się po stracie, nie utopił w Wiśle. Porąbał furgon, porąbał dorożkę, a drzewem tym palił całą następną zimę. Ale przy koniach pozostał do końca, prawie do końca. Prowadził potem w dużym getcie niebiesko-żółty omnibus, konny tramwaj żydowski z gwiazdą Dawida wymalowaną z przodu i z tyłu, jako
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego