Typ tekstu: Książka
Autor: Szklarski Alfred
Tytuł: Tomek w krainie kangurów
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1957
miał przy sobie.
Odnosili się nawet dość dobrze do swych brańców. Karmili ich, poili
wódką, a niektórym to i rąk nie wiązali. W końcu doszło do napadu na
dyliżans. Wtedy bandyci zabili konwojentów, a wóz razem z pasażerami
przywieźli do swego obozu. Ponieważ w dyliżansie nie znaleźli dużo
złota, ze zmartwienia wypili więcej wódki i posnęli. Wtedy to właśnie
Wiśniowski skorzystał z okazji. Przepalił więzy węgielkiem z ognia,
zabrał torbę, w której bandyci trzymali część łupu wraz z jego
zegarkiem i pieniędzmi, po czym czmychnął z obozu. Mimo pościgu udało
mu się dotrzeć do miasta, gdzie natychmiast zaalarmował policję. Z
torby
miał przy sobie.<br>Odnosili się nawet dość dobrze do swych brańców. Karmili ich, poili<br>wódką, a niektórym to i rąk nie wiązali. W końcu doszło do napadu na<br>dyliżans. Wtedy bandyci zabili konwojentów, a wóz razem z pasażerami<br>przywieźli do swego obozu. Ponieważ w dyliżansie nie znaleźli dużo<br>złota, ze zmartwienia wypili więcej wódki i posnęli. Wtedy to właśnie<br>Wiśniowski skorzystał z okazji. Przepalił więzy węgielkiem z ognia,<br>zabrał torbę, w której bandyci trzymali część łupu wraz z jego<br>zegarkiem i pieniędzmi, po czym czmychnął z obozu. Mimo pościgu udało<br>mu się dotrzeć do miasta, gdzie natychmiast zaalarmował policję. Z<br>torby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego